|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
F-dur
Führer
Dołączył: 15 Cze 2014
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:28, 25 Cze 2014 Temat postu: Pierwsze kroki w świat jazzu |
|
|
Czasem ludzie pytają, za jakie płytki mają chwycić, żeby jazz im się kojarzył z czymś więcej niż z tym, że go Murzyni grają. Z myślą o takich potrzebach zakładam ten temat, żeby potem nie wymyślać sto razy tego samego i móc sobie po prostu go zalinkować.
Ścieżka I: Fjużyn
Jazz fusion, zwłaszcza ta jego bardziej rockowa odmiana, jest w znakomitej większości przypadków świetnym punktem wyjścia dla ludzi słuchających na co dzień rocka do zapoznania się ze światem jazzowej muzyki. Oczywiście lista jest skierowana raczej dla tych, którzy wcześniej sięgali już po prog rock, ale nie oznacza to wcale, że nie można spróbować się z nią zmierzyć bez takiego przygotowania. W każdym razie takie krążki proponuję:
Return to Forever – Return to Forever (1972)
Return to Forever – Romantic Warrior (1976)
Mahavishnu Orchestra – The Inner Mounting Flame (1971)
Mahavishnu Orchestra – Birds of Fire (1973)
Al Di Meola – Elegant Gypsy (1977)
Frank Zappa – Hot Rats (1969)
Frank Zappa – The Grand Wazoo (1972)
Weather Report – Sweetnighter (1973)
Weather Report – I Sing the Body Electric (1972)
Weather Report – Mysterious Traveller (1974)
Soft Machine – Third (1970)
Ścieżka II: Funky!
Myślę, że jazz-funk to jest dobry kierunek na przykład dla osób, które słuchają głównie hip-hopu albo reggae. Oczywiście nie mowa tu o typkach, co uważają Onara czy Rycha "997 ten numer to kłopoty" Peję za bogów-raperów; natomiast po takim A Tribe Called Quest czy CunninLynguists spokojnie można sięgać po jazzy. Do kompletu dorzuciłem też krztynę soul jazzu, ale funkowe rytmy dominują:
Herbie Hancock – Head Hunters (1973)
Herbie Hancock – Thrust (1974)
Herbie Hancock – Man-Child (1975)
Miles Davis – Get Up With It (1974)
Gil Scott-Heron & Brian Jackson – Winter in America (1974)
Donald Byrd – Places and Spaces (1975)
Archie Shepp – Attica Blues (1972)
Oneness of Juju – African Rhythms (1975)
Ścieżka III: Trochę trudniejsza droga
Zaczynanie od najbardziej znanych płyt jazzowych to raczej ryzykowna ścieżka, bo wśród nich jest np. dosyć trudne w odbiorze A Love Supreme Coltrane'a czy The Black Saint and Sinner Lady Mingusa i mniej zaprawieni w bojach słuchacze mogą się szybko zniechęcić. Ewentualnie mogą natrafić na Louisa Armstronga i uznać, że to jest największe osiągnięcie jazzowania i dalej nie szukać. Niżej parę fajnych, ale nie jakichś bardzo trudnych płytek ze świata jazzu, których wspólnym mianownikiem są WIELKIE NAZWISKA:
Miles Davis – Kind of Blue (1959)
Bill Evans Trio – Portrait in Jazz (1960)
Charles Mingus – Mingus Ah Um (1959)
John Coltrane – Giant Steps (1960)
John Coltrane – Coltrane's Sound (1964)
Sonny Rollins – Saxophone Colossus (1957)
Stan Getz – Getz/Gilberto (1964)
Thelonious Monk – Monk's Dream (1963)
Wayne Shorter – Juju (1965)
Sun Ra – Jazz in Silhouette (1959)
Co dalej!?
Ponieważ bandy jazzowe nie były tak stałymi tworami jak te rockowe, to powstaje dość naturalna ścieżka poznawania nowych wykonawców jazzowych – po prostu wystarczy przejrzeć listę muzyków, którzy brali udział w nagrywaniu tego, co już nam się podoba i sprawdzić gdzie też jeszcze się udzielali. Dobrym miejcem do robienia takiego przeglądu może być np. [link widoczny dla zalogowanych]. Oczywiście istnieje spore prawdopodobieństwo, że trafimy na zupełnie odmienną stylistykę, ale w sumie przecież o to chodzi, żeby się nie zamykać w jednym nurcie.
Dobra, to tyle na razie. Oceniajcie, komentujcie, subskrybujcie!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez F-dur dnia Pon 11:13, 30 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
gjat
Dołączył: 01 Sie 2014
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 2:05, 01 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Ach ten jazz ! Muzyka tak niszowa, bo też ciężka. Sam jestem raczej niedzielnym słuchaczem. Nie znam zbyt wielu jazzmanów, tylko największe nazwiska, ale gdy trafię na jakiś koncert w TV, to nie jestem w stanie przełączyć na inny kanał.
Ostatnio obejrzałem Gregory Portera z zespołem. To co Ci ludzie wyprawiają ze swoimi instrumentami doprowadza do orgazmu. To jest właśnie jazz, muzyka wirtuozów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|